Firma BAE Systems mająca swoją stocznię w brytyjskim mieście Barrow-in-Furness pochwaliła się, że zakończyła prace konstrukcyjne przy okręcie podwodnym HMS Agamemnon. Na początku października 2024 r. jednostka została zwodowana i wkrótce rozpoczną się testy morskie. Przed końcem 2025 r. okręt ma rozpocząć służbę w siłach Royal Navy.
Według brytyjskiej marynarki okręt ten jest wyjątkowo innowacyjną konstrukcją, która kwalifikuje go do grona najnowocześniejszych i najgroźniejszych okrętów podwodnych na świecie. Czy to jedynie okazjonalne pochwały producentów chcących zwrócić uwagę na swoje dzieło? Co wiadomo o tej niesamowitej jednostce?
Agamemnon to szósty z serii okrętów podwodnych typu Astute, które uważane są za jedne z najlepszych. W budowie jest ostatni, siódmy okręt serii, przyszły HMS Agincourt. Cała siódemka będzie w służbie do 2026 r. Każdy z nich będzie służył przez co najmniej ćwierć wieku. Okręt, podobnie jak wszystkie jednostki tego typu, jest napędzany reaktorem atomowym. Jego długość to niemal 100 m, a wyporność 7.400 ton.
Jest też dobrze uzbrojony, m.in. w pociski manewrujące Tomahawak o długości 6,25 m i wadze ponad 1.400 kilogramów, o zasięgu, w zależności od wersji do 2.500 km. Pocisk naprowadzany jest przez systemem nawigacji satelitarnej GPS. Może przenosić głowicę z ładunkiem jądrowym lub konwencjonalnym.
Okręt może też wystrzeliwać ciężkie torpedy Spearfish kal. 533 mm, prawdopodobnie również jedne z najlepszych ciężkich torped na świecie. Sterowane są przewodowo za pomocą poleceń przesyłanych łączem na odległość do ponad 30 km.
Komendy przekazywane z przedziału bojowego przez przewód sterujący umożliwiają w każdej chwili zmianę celów, głębokości i zasięgu oraz wykonania manewru, by uniknąć środków obrony przeciwnika.
Ale nie to sprawia, że Agamemnon uchodzi za jeden z najbardziej wyrafinowanych okrętów podwodnych. Zastosowano na nim bowiem wiele innowacyjnych rozwiązań technologicznych. Dzięki nim może przemierzyć (tak jak i pozostałe okręty tej klasy) całą kulę ziemską pod wodą, produkując tlen i wodę pitną we własnym zakresie.
Konstrukcja jest pokryta liczbą 39.000 specjalnych płytek obniżających sygnaturę dźwiękową okrętu, dzięki czemu jest on bardzo cichy, co daje załodze przewagę w walce. Okręty typu Astute nie mają też peryskopu, będącego znakiem rozpoznawczym okrętów podwodnych. Korzystają ze specjalistycznych rozwiązań wideo skanujących horyzont.
Nasz jedyny okręt podwodny ORP Orzeł jest w coraz bardziej kiepskiej kondycji. Nie wiadomo też, kiedy i czy w ogóle ruszy program Orka, w którym chcemy kupić przynajmniej dwa w miarę nowoczesne okręty podwodne.
Jednak akurat w tym przypadku zazdrościć za bardzo nie ma czego. Nie tylko dlatego, że okręty typu Astute nie są raczej na naszą kieszeń, choć w ostatnich latach starano się nas przekonać, że w robieniu zakupów dla wojska pieniądze nie mają znaczenia.
Rzecz w tym, że nawet bez atomowego uzbrojenia jednostki takiego typu nie nadają się za bardzo na tak niewielkie i płytkie morze, jak Bałtyk i nie mogłyby być tam w pełni wykorzystane. Szacuje się bowiem, że dzięki specjalnej konstrukcji kadłuba i zastosowanym materiałom Agamemnon będzie mógł się zanurzyć bezpiecznie na głębokość ponad 600 m, podczas gdy średnia głębokość Bałtyku czy Zatoki Botnickiej to ok. 50–60 m.
A przecież nie chcemy kupować chyba okrętów podwodnych po to, by w razie konfliktu odsyłać je do Wielkiej Brytanii.
Jeśli natomiast chodzi o program Orka to firma Naval Group chce skusić Polskę na swój najnowszy okręt typu Scorpène, którego długość nie przekracza 68 m, a wyporność w zanurzeniu to 1.740 ton.
