Jak do tego doszło? Scenariusz ostatnich dni przed agresją przypomina scenariusz sprzed II wojny światowej, stosowany przez Hitlera. Prezydent Rosji, Władimir Putin, ogłosił 21 lutego 2022 roku uznanie przez Rosję niepodległości dwóch separatystycznych podmiotów na wschodniej Ukrainie, tak zwanej Donieckiej Republiki Ludowej i Ługańskiej Republiki Ludowej (DRL i ŁRL) oraz rozmieszczenie tam rosyjskich wojsk. Potem obie republiki ogłosiły, że będą chciały odzyskać pozostałe tereny tych obwodów zajętych przez Ukrainę. Następnie poprosiły Rosję o pomoc wojskową. Putin oczywiście z pomocą natychmiast przybył, nie tylko starając się obronić mieszkańców republik przed ludobójstwem, jak twierdził, ale postanowił podporządkować sobie całą Ukrainę, atakując Kijów i zmieniając rząd. Mocno się poparzył.
Część specjalistów i wojskowych podkreśla, że tak jak Ukraina nie miała szans na wygranie tej wojny i mogła jedynie liczyć dni do jak najszczęśliwszego jej zakończenia, tak Rosja nigdy nie miała szans na realizację swoich planów polegających na podboju i likwidacji Ukrainy jako samodzielnego bytu politycznego, a następnie podporządkowania sobie siłą i postrachem, Europy – choćby nawet tylko tej środkowej. Argumentują, że armie krajów rządzonych źle, o skorumpowanych i nieudolnych rządach, są tak samo skorumpowane i nieudolne. Nie są bowiem tak silne, jak się wydaje, a kraje europejskie, zwłaszcza Francja, Niemcy i Wielka Brytania są militarnie zdecydowanie niedoceniane (zobacz więcej: Armie Europy – jaki jest realny potencjał militarny wojsk ukraińskich i rosyjskich oraz pozostałych armii państw Europy).
Trzy lata temu na Ukrainę uderzyło 120–150 tysięcy rosyjskich żołnierz z tysiącami dział i czołgów oraz setkami samolotów. Po początkowych sukcesach, wojna szybko obnażyła słabości drugiej, rzekomo, armii świata (zob. więcej: Armie świata – jaki jest rzeczywisty potencjał i realna efektywność militarna poszczególnych państw).
Jak reorganizowała się rosyjska armia przez ostatnie 3 lata
Niepowodzenia zmusiły Rosję do wprowadzenia zmian systemowych w swoich siłach zbrojnych. Dlatego w grudniu 2022 roku minister obrony Siergiej Szojgu zainaugurował reformę sił zbrojnych, która zakładała między innymi zwiększenie stanu osobowego armii do 1,5 mln osób oraz rozformowanie Zachodniego Okręgu Wojskowego i odtworzenie w jego miejsce Moskiewskiego i Leningradzkiego Okręgu Wojskowego. Szojgu zapowiedział też utworzenie 3 nowych dywizji zmotoryzowanych, przeformowanie w dywizje 7 brygad zmechanizowanych z Zachodniego, Centralnego i Wschodniego Okręgu Wojskowego oraz Okręgu Wojskowego Floty Północnej, utworzenie 2 dodatkowych dywizji powietrzno-desantowych, a także 5 dywizji w Marynarce Wojennej, na bazie istniejących brygad piechoty morskiej. Podkreślił też konieczność utworzenia w Wojskach Powietrzno-Kosmicznych 3 nowych dowództw dywizji lotniczych, 8 pułków bombowców, pułku myśliwców i 6 brygad lotnictwa armijnego.
Rosja konsekwentnie podnosiła liczebność swoich sił zbrojnych. W 2021 roku w armii służyło 900.000 żołnierzy i oficerów. W sierpniu 2022 roku Władimir Putin podpisał dekret zwiększający siły zbrojne o 137.000, a w grudniu 2023 roku kolejny, podnoszący liczbę etatów o 170.000 – do 1,3 mln żołnieży. Oficjalne rosyjskie dane wskazują, że w 2023 roku do sił zbrojnych tego państwa wstąpiło 490.000 osób, z czego ponad połowę (około 277.000) stanowili poborowi. Jedną z zachęt były kwestie finansowe zarówno dla żołnierzy – minimalna kwota żołdu w 2023 roku wynosiła 210.000 rubli (ok. 2.300 dolarów) – jak i osób rekrutujących. W marcu 2023 roku Rosja zainaugurowała ponadto szeroką kampanię zachęcającą do służby w armii, dzięki której udało się uniknąć konieczności przeprowadzenia kolejnej tury częściowej mobilizacji, a tym samym – wzrostu niezadowolenia społecznego. Podniesienie liczebności armii pozwoliło na powolną odbudowę zdolności utraconych w wyniku walk na Ukrainie.
Rosyjskie straty w Ukrainie
Wszystko opisane wyżej działania, po nieudanej ukraińskiej kontrofensywie, pozwoliły Rosjanom znów przejąć w 2024 roku inicjatywę na froncie, którą utrzymują do dziś. Zapłacili za to ogromna cenę. W 2024 roku, według ukraińskiego MON, Rosjanie stracili 430.790 żołnierzy (w grudniu 2024 roku padł rekord – stracili aż 48.670 żołnierzy).
To oznacza, że Rosjanie stracili 36 rosyjskich dywizji zmechanizowanych. 7 stycznia 2025 roku straty rosyjskie przekroczyły granicę 800.000 (w tym ponad 200.000 zabitych). To znaczy, że w ciągu ostatnich 12 miesięcy Ukraińcy wyeliminowali dwukrotnie więcej Rosjan niż w poprzednich 20 miesiącach wojny.

Straty rosyjskie w Ukrainie. fot. Ukraińskie Ministerstwo Obrony
Ukraińskie straty wojenne
Straty ukraińskie są równie dotkliwe. Według Rosjan, od początku pełnoskalowej agresji 24 lutego 2022 roku Ukraińcy mieli utracić prawie milion żołnierzy w tym 365.000 to tak zwane straty bezpowrotne. Pamiętajmy jednak o tym, że wojna sprawia, że obie strony zawyżają straty przeciwnika. A Rosjanie w manipulowaniu danymi są chyba najlepsi.
Oczywiście Ukraińcy są w znacznie trudniejszej sytuacji. Nie mają ludzi do walki. Wiele młodych poborowych uciekło, inni urywają się przed powołaniem na front. Coraz częstsze są dezercje i to nawet w najlepszych jednostkach ukraińskiej armii. Dlatego Ukraina, która jest w znacznie trudniejszej sytuacji, niż Rosja, gotowa jest na negocjacje nawet kosztem ziem zajętych przez Rosjan. Zgodziła się też wstępnie podpisać amerykańskie ultimatum na przekazanie amerykańskim firmom możliwości wydobywania w Ukrainie metali ziem rzadkich, mając nadzieję na amerykańską pomoc, a może też wysłanie wojsk amerykańskich do ochrony tych inwestycji.
Rosyjskie plany wydatków na zbrojenia
Dla Donalda Trumpa liczy się biznes i on sam. W ciągu kilkunastu miesięcy zwiększył znacznie swój, i tak już miliardowy, majątek.
Podobnie jak straty, równie szybko rośnie budżet obronny Rosji. W 2023 roku wydatki te wzrosły o 36% w porównaniu z 2022 rokiem. Rosja przeznaczyła na zbrojenia 32% wydatków państwa, co stanowiło około 6% PKB. Dla porównania w 2021 roku było to 4% PKB. W latach 2024–2025 planuje przeznaczyć na ten cel także 6% PKB, co jest najwyższym wskaźnikiem od czasu rozpadu ZSRR. W 2024 roku na potrzeby bezpieczeństwa zarezerwowano w budżecie 14,2 bln rubli (około 160 mld dolarów), co pochłonie 38,6% wszystkich wydatków państwa. Bezpośrednio na siły zbrojne zostanie przeznaczonych 3,3 bln rubli (35 mld dolarów). I na tym nie koniec. Projekt budżetu na kolejne lata zakłada przeznaczenie na wzmacnianie bezpieczeństwa 11,8 bln rubli (niemal 127 mld dolarów) w 2025 roku i 10,8 bln (116 mld dolarów) w 2026 roku.
Działania pokojowe prezydenta Donalda Trumpa?
Czy to sygnał, że Rosja przygotowuje się na długotrwałą wojnę, gdyby jej argumenty nie zostały uwzględnione w negocjacjach? Co zrobi wtedy Donald Trump, który chce mieć ciastko, a jednocześnie zjeść ciastko?
Z jednej strony obiecuje wsparcie za kopaliny, z drugiej wskazuje, że spełni obietnice Putina, by Ukraina nie była w NATO, a może nawet stać się Białorusią bis. Nabije sobie guza na początku negocjacji, licząc że Putin przestraszy się jego stanowczości i gróźb, czy skapituluje przed Putinem dla osiągnięcia spektakularnego przerwania walk, na co jest zdeterminowany za każda cenę?
Świat, który z utęsknieniem czekał na prezydenta Trumpa, który swoimi zapowiedziami, niczym czarodziejską różdżka, miał zakończyć ten konflikt, teraz przeciera oczy ze zdziwienia.
Ostatnie deklaracje prezydenta Trumpa dotyczące Ukrainy porażają i źle wróżą Ukrainie. Ale nie tylko Ukrainie. W mediach społecznościowych Trump nazwał Wołodymyra Zełenskiego dyktatorem bez wyborów i zagroził, że prezydent Ukrainy powinien działać szybko, bo inaczej nie będzie miał kraju. Nazwał także Zełenskiego niezbyt udanym komikiem, który namówił Stany Zjednoczone Ameryki do wydania 350 mld dolarów, aby rozpoczął wojnę, której nie można było wygrać, która nigdy nie musiała się zacząć. Wojnę, której bez USA i Trumpa nigdy nie będzie w stanie zakończyć.
Wcześniej przedstawił Kijowowi ultimatum co do eksploatacji przez firmy USA metali ziem rzadkich, może nawet przejęcie ich na własność, a kiedy Zełenski grzecznie odrzucił tę propozycję, Elon Musk zagroził odcięciem Ukrainy od łączności satelitarnej z jego satelitów. Po tym szantażu Ukraina wkrótce ma podpisać stosowną umowę. z zapowiedziami
Jak jednak Trump pogodzi chęć wspierania Ukrainy ze swoim uwielbieniem dla Putina i zgodą na jego postulaty? Co takiego Putin może mieć na Trumpa, że ten chodzi wręcz na jego propagandowym powrozie? Wydaje się, że wkrótce w tym temacie może wybuchnąć nie jedna „bomba”.
Europa i NATO muszą się obudzić i wyjść z szoku
Trump lekceważy też Europę. To, że chce, by zwiększyła wydatki na zbrojenia, to akurat dobrze, bo trzeba mu wierzyć, kiedy mówi, że po wojnie, po przeprowadzonym audycie, możliwe jest wycofanie wojsk amerykańskich z Europy. Chce też od krajów europejskich zwrotu za inwestycje w jej obronę i pomoc dla Ukrainy i najwyraźniej osłabia NATO.
Wypowiedzi Trumpa – którego analitycy i politolodzy nazywają eufemistycznie nieprzewidywalnym, trudno sterowalnym, zarozumiałym, buńczucznym, zmieniającym zdanie i poglądy, do tego często opowiadający bajki, żeby nie powiedzieć, kłamstwa – rodzą obawy, że Trump dąży do zmiany obecnego systemu światowego bezpieczeństwa.
Tego najbardziej obawia się Europa, która nie może wyjść z szoku, po tym co się stało i do czego sama teżsię przyczyniła. Wciąż z niechęcią zauważając, że przez swoje złudne nadzieje i zaawansowaną współpracę z Rosją zaniedbała zupełnie sprawy obronności, dając Putinowi kolejny atut w negocjacjach o zakończeniu wojny, w których została pominięta i zignorowana.
Analitycy Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych zwracają uwagę, że mimo strat ponoszonych w wojnie z Ukrainą Rosja konsekwentnie realizuje plany zwiększania potencjału swoich sił zbrojnych. Część tak zwanej reformy Szojgu napotyka jednak trudności związane między innymi ze zbyt małymi zdolnościami produkcyjnymi przemysłu zbrojeniowego. W Rosji postępuje jednocześnie militaryzacja społeczeństwa, a w jej polityce zagranicznej rośnie znaczenie czynników ideologicznych, takich jak imperializm i antyzachodniość. Dla państw NATO oznacza to nie tylko konieczność silniejszego wspierania Ukrainy, ale też wdrożenia innych projektów uwzględniających rosnące rosyjskie zagrożenie. Powracają obawy przed wybuchem nowej światowej wojny. Czy to tylko publicystyka osób chcących zaistnieć w mediach? Rosyjska narracja mająca przestraszyć Europę i świat? Czy jednak realna groźba
Strach się bać. Ale aby te obawy były mniejsze, konieczne jest wreszcie przebudzenie Europy i pokazanie Putinowi jej potęgi gospodarczej i przewagi militarnej. Siła odstraszania to najlepsza broń dla zapewnienia pokoju.
Europa stanęły przed nieznanymi wcześniej wyzwaniami. Czy zgodzi się zostać kolonią wielkiej, potężnej Ameryki, zrezygnuje ze wspierania Ukrainy i dopuści rosyjskie czołgi na całą wschodnią flankę, czy wreszcie się skonsoliduje, zmobilizuje, wzmocni swoją obronność i powie w końcu Putinowi stanowczo – Nie! (posłuchaj też rozmowy z gen. Waldemarem Skrzypczakiem: Po trzech latach pełnoskalowej wojny w Ukrainie musimy się obudzić – i jako UE i jako NATO).
I to jest najważniejsze pytanie, które może zadecydować o naszej przyszłości – wojnie lub pokoju. Odpowiedź zbliża się wielkimi krokami.
