Najwyższy czas, by zakończyć wojnę rosyjsko-ukraińską. Kosztuje ona wiele obie strony konfliktu, a także państwa europejskie. Mimo tysięcy ofiar na froncie nie doszło do radykalnych zmian. W takiej sytuacji rozsądek podpowiada rozpoczęcie rozmów pokojowych. Takie głosy słychać coraz częściej. Decyduje jednak polityka, która kieruje się własnymi celami. A to od niej głównie zależy, czy tuż za naszą wschodnią granicą zapanuje pokój.
Zapytaliśmy polskich generałów, którzy śledzą to, co się dzieje za naszą wschodnią granicą, jak oceniają szanse na zawarcie układu pokojowego pomiędzy Rosją a Ukrainą. Co nastąpi w najbliższym czasie? Czy wojna będzie się toczyć dalej, może eskalować? Czy nastanie w końcu wyczekiwany pokój?
– Sytuacja w Ukrainie wypełniona jest przede wszystkim niepewnością, ponieważ każda ze stron uczestniczących w wojnie nie jest pewna kolejnego kroku. Rosja czeka na wybory w Stanach Zjednoczonych, mając nadzieję, że wybory prezydenckie wygra Donald Trump i załatwi to, co jest obecnie najważniejszym, strategicznym celem Rosji, czyli powstrzyma dążenia Ukrainy do NATO – uważa generał dywizji w stanie spoczynku profesor Bogusław Pacek, były rektor Akademii Sztabu Generalnego, a obecnie dyrektor Muzeum Wojska Polskiego oraz wykładowca w Instytucie Bliskiego i Dalekiego Wschodu Uniwersytetu Jagiellońskiego.
Jak dodaje gen. Pacek, zapewne przy jednoczesnym zatrzymaniu pewnych terenów na wschodzie, co oczywiste Krymu, ale też obwodu ługańskiego, donieckiego i być może zaporoskiego i chersońskiego. Bardziej jednak by ratować honor, niż zyskać jakieś wielkie połacie Ukrainy.
Zastopowanie rozszerzania się NATO, zwłaszcza o Ukrainę, jest obecnie najważniejszym celem Rosji. Ukraina także nie jest pewna tego, co ją czeka w najbliższym czasie, bo to również w dużym stopniu zależy od wyniku wyborów w Stanach Zjednoczonych.
Ponadto zależy to także od tego, w jakim kierunku pójdzie cały Zachód, ponieważ Ukraina dzisiaj bardziej niż na wczesnych etapach wojny jest zależna od wsparcia Zachodu. Nie osiąga bowiem znacznego zwiększenia zdolności bojowych swoich wojsk.
– Ukrainie wciąż brakuje nowych brygad, nie ma dużej rotacji wojsk w tych brygadach, które walczą już po pół roku i dłużej. W związku z powyższym obie strony prowadzą w pewnym sensie walkę na przetrwanie. Jednocześnie Rosja realizuje przy tym swój drugi strategiczny cel jakim jest wyczerpanie Ukrainy – podkreśla gen. Bogusław Pacek.
Według gen. Packa chodzi o doprowadzenie do takiego stanu zmęczenia społeczeństwa, które doprowadzi do jeszcze większej niechęci do władz, a następnie do ewentualnego przewrotu politycznego w Ukrainie i zdobycia poparcia dla nowych władz narzuconych przez Moskwę.
Uważa, że Ukraina podejmuje wiele politycznych i dyplomatycznych działań, ale większość z nich na Zachodzie, a nie we własnym państwie. Przykładem słynna ustawa o mobilizacji, która w przekonaniu gen. Packa jest bardzo dobrą ustawą i gdyby była konsekwentnie wprowadzana w życie, przyniosłaby oczekiwane rezultaty, czyli większą liczbę żołnierzy do walki.
– Niestety widać wyraźnie brak konsekwencji ze strony wojskowych, władz i administracji cywilnej, przez co system poboru wygląda jak dziurawe sito. Rekruci zamiast na front udają się za granicę, a działania podejmowane poza Ukrainą, aby wrócili do ojczyzny, są mało skuteczne – podkreśla były rektor Akademii Sztabu Generalnego.
Co w związku z powyższym? Generał Pacek uważa, że dlatego właśnie Ukraina, ale też i Rosja, koncentrują się obecnie na działaniach wobec zagranicy. Rosja rozgrywa swoje scenariusze głównie z Chinami i Indiami, z nadzieją, że Indie włączą się do koalicji antyamerykańskiej, choć to dziś również niewiadoma.
Obie strony zdają sobie sprawę, że wojna przynosi duże straty
Rosja rozgrywa swoją grę również z Iranem i Koreą Północną oraz z innymi państwami –członkami Unii Europejskiej, takimi jak Węgry i Słowacja. Teraz Ukraina robi to samo. Walczy o swoje w rozmowach ze Stanami Zjednoczonymi i to zarówno z obecnym prezydentem, jak i z kandydatem na prezydenta, Donaldem Trumpem, a także z innymi państwami, w tym z Polską.
To wszystko pokazuje, że front dyplomatyczny poza Ukrainą stał się dziś pierwszoplanowy. Trudno się temu dziwić. Wszystko to, co dzieje się na Ukrainie rozstrzygnie się w najbliższych miesiącach, ale rozstrzygnięcie polityczne ważniejsze będzie niż militarne, bo tego ostatniego nie należy się szybko spodziewać.
Ważne w tej sytuacji pytanie nie jest wcale nowe. Czy zmęczenie wojną, które widać w części państw zachodnich nie wpłynie na to, że Zachód zmniejszy pomoc, zabierając Ukrainie szanse na lepszą pozycję w negocjacjach z Rosją? Czy nie zwycięży przekonanie, żeby w końcu Ukraina podpisała pokój, obojętnie na jakich warunkach, byleby w Europie był spokój.
– To prawda, ostatnio politycy, dyplomaci i wojskowi coraz częściej mówią o pokoju. Pierwszym państwem, które dzisiaj głośno nawołuje do pokoju jest Rosja, ale oczywiście na jej warunkach, a tym głównym jest pozostawanie Ukrainy poza NATO i inne związane z tym kwestie, jak nieprzenoszenie amerykańskich baz do Europy Wschodniej – przyznaje gen. Pacek.
Czy takie działania Rosji i Ukrainy wynikają ze zmęczenia wojną obu stron? Ukraina ma ogromne kłopoty ze wzmacnianiem swojej armii rekrutami, ale też z uzbrojeniem i amunicją, których jej wciąż brakuje i nie zmienią tego optymistyczne informacje o przekazaniu niedawno Kijowowi samolotów F-16. Według wielu komentatorów Rosja również zaczęła odczuwać kłopoty związane z wojną, zwłaszcza w przemyśle.
– Obie strony zdają sobie sprawę, że wojna przynosi duże straty. W Rosji przede wszystkim rynkowe. Dlatego robi ona wiele w ostatnich tygodniach, żeby gospodarczo zbliżyć się do Zachodu. Chiny nie pozostawiają żadnych złudzeń, uzależniając coraz bardziej Rosję od swojej gospodarki, a Rosja już widzi, do czego Pekin zmierza. Nie ma zatem dzisiaj innego wyjścia. Sprzedaż ropy i gazu są tlenem dla rosyjskiej gospodarki, a handel nimi został przez wojnę mocno ograniczony – wyjaśnia Bogusław Pacek.
Generał zwraca również uwagę, że nie oznacza to, że Rosja „wymięknie” w najbliższym czasie. Putinowi udało się mimo wojny poprawić status socjalny społeczeństwa i o ironio, w czasie gdy Rosja traci gospodarczo jako państwo, status materialny społeczeństwa poprawia się. W związku z powyższym nie należy oczekiwać szybkiego zmęczenia Rosji do takiego stopnia, by wywiesiła białą flagę.
Generał widzi również zmęczenie wojną Zachodu, który patrzy teraz na Waszyngton i czeka na wyniki wyborów z nadzieją, że wojna skończy się negocjacjami pokojowymi, bo nie ma co ukrywać, iż na tej wojnie traci również Europa Zachodnia, szczególnie Niemcy.
Ale nie Stany Zjednoczone, które gospodarczo zyskały nowe rynki zbytu na swoje produkty, a teraz mają kampanię wyborczą, która najbardziej pochłania tamtejszych polityków.
– Wiele państw oficjalnie deklaruje, że Rosja jest groźna i trzeba ją osłabić, ale Europa byłaby bardzo ucieszona, gdyby wojna zakończyła się jakimś pokojem. Czy dzisiaj jest to możliwe? – pyta gen. Pacek
– Nie znamy prawdziwego stanowiska władz Ukrainy, bo medialnie i dyplomatycznie zaklina się, że nigdy w życiu nie zawrze pokoju na warunkach oddania Rosji zajętych przez nią ziem, ale wiem z osobistych przekazów od różnych ludzi z Ukrainy, w tym nawet od wojska, że Ukraińcy są zmęczeni wojną i są przygotowani, żeby zaakceptować pokojowe rozwiązanie nawet kosztem oddania części terytoriów w nadziei, że to czasowa, a nie całkowita ich utrata – opowiada.

fot. Sztab Generalny Sił Zbrojnych Ukrainy
Na szczycie pokojowym w Szwajcarii ani słowa nie powiedziano o powrocie Ukrainy na ziemie okupowane obecnie przez Rosję
Generał broni w st. spocz. Waldemar Skrzypczak, były dowódca wojsk lądowych oraz podsekretarz stanu w MON w latach 2012–2013, ma jednoznaczną opinię co do pokojowego rozwiązania konfliktu rosyjsko-ukraińskiego, spowodowanego agresją Rosjan blisko 2,5 roku temu.
– Nie wierzę w trwały pokój między Rosją i Ukrainą. Na to już za późno. Za to, co Rosjanie zrobili Ukraińcom nienawiść pozostanie w nich na wieki. Rosjanie w Ukraińcach mają teraz najbardziej nienawidzący ich naród świata. Jeśli już, to możliwe jest raczej zawieszenie broni na wzór tego, który mamy między Koreą Południową a Koreą Północną – uważa gen. Waldemar Skrzypczak.
Generał wyjaśnia, że obecnie wojska ukraińskie przeszły do obrony i nie mają już szans rozpocząć jakichkolwiek działań ofensywnych, ponieważ spóźnili się z mobilizacją, a straty jakie ponieśli, m.in. w wyniku ubiegłorocznej kontrofensywy w Zaporożu, były tak ogromne, że są wciąż nie do odrobienia. Do tego nie mają amunicji. Pieniądze na ten cel gdzieś się rozpłynęły, podobnie zresztą, jak część amunicji, którą dostali z Zachodu.
Rosjanie natomiast wykorzystali ten czas. Zbudowali przewagę i inicjatywę strategiczną na froncie, przestawili gospodarkę na tryb wojenny i już mają tego efekty w postaci rozwijanych nowych brygad i dywizji, które trafiają na front.
– Ukraina nie ma obecnie żadnych szans na odzyskanie utraconych terytoriów. Jeżeli ich obrona wytrzyma, na czym nam i Europie powinno zależeć, to będzie wielkie szczęście. Dlatego nasza pomoc, pomoc Zachodu jest niezbędna. Musimy ją zwielokrotnić, aby dać szansę powstrzymania rosyjskich ataków i przetrwania – uważa gen. Skrzypczak.
Nie ma on również wątpliwości co do tego, że jedynym sposobem na zakończenie konfliktu będą negocjacje pokojowe. Rzecz w tym, na jakich warunkach zawarcie porozumienia jest możliwe? Zdaniem generała możliwe jest, że Ukraina będzie musiała zrezygnować z części swoich ziem. Na to, uważa, politycy Europy zgodzić się nie powinni. Tylko czy to możliwe?
– W Kijowie również mają już pewność, że nie są w stanie odbić terytoriów zajętych przez Rosję. I to jest według mnie dziś główny dylemat Kijowa – zgodzić się na utratę tych terytoriów za cenę porozumienia pokojowego czy dalej walczyć, choć cel i sens walki, która pochłonie kolejne tysiące ofiar, jest trudny do przewidzenia. Najpewniej długo jeszcze obie armie będą stać naprzeciwko siebie ponosząc coraz dotkliwsze straty – przekonuje Waldemar Skrzypczak.
Gen. Skrzypczak uważa, że symptomatycznym sygnałem tego, jak może zakończyć się wojna, był tegoroczny, czerwcowy szczyt pokojowy w Szwajcarii. Ani słowa nie mówiono tam o powrocie Ukrainy na ziemie okupowane obecnie przez Rosję.
– Mówiono głównie o polityce żywnościowej, energetycznej i innych formach pomocy Ukrainie, ale nikt się nawet nie zająknął na temat – a było to właściwe miejsce i właściwi ludzie – jaka będzie przyszłość Ukrainy. Nikt nie podnosił tematu odzyskania przez Ukrainę zajętych ziem. O suwerennej Ukrainie w kształcie z 2022 r. nikt nie wspomniał. Mówią o tym Ukraińcy i Rosjanie, ale generalnie temat ten wszyscy na Zachodzie starają się odepchnąć od siebie – twierdzi były szef wojsk lądowych.
– Przypomnę, że chyba już 2 lata temu powiedziałem, że Putin zmienił swoje cele strategiczne. Zrezygnował z Kijowa, a jako zasadniczy cel dla armii wyznaczył zdobycie Donbasu. Teraz go realizuje. Jeśli wojska rosyjskie dojdą do Kramatorska i Słowiańska, to jego zasadniczy cel zostanie osiągnięty – dodaje.
Zdaniem generała wówczas Putin być może skłoni się ku temu, by rozmawiać o zawieszeniu broni. Ukrainę ta wojna kosztuje bardzo dużo, ale Rosja też jest nią wyczerpana. Putin musi się też obawiać odbudowania potencjału obronnego Ukrainy, która cały czas jest wspierana przez Zachód. Ma też nadzieję, że wszyscy ci, którzy doprowadzą do zawieszenia broni będą dbali o to, aby Ukraina nie mogła rozpocząć drugiego etapu wojny po odtworzeniu swoich zdolności bojowych.
Jak zakończy się wojna rosyjsko-ukraińska może się rozstrzygnąć już za kilka miesięcy
– Moim zdaniem obie strony są już na tyle wyczerpane wojną, że niedługo będą skłonne do rozpoczęcia rozmów na temat zawieszenia broni. Wbrew temu co głosi ukraińska propaganda nie widzę obecnie szans na militarne odzyskanie przez Ukrainę terytoriów zajętych przez Rosjan, nie mówiąc już o Krymie. Nie ma też takiej politycznej siły sprawczej, która mogłaby przekonać Chiny do zmuszenia Putina do ustępstw – uzasadnia gen. Skrzypczak.
Zwraca uwagę, że spokój w Europie, która w wyniku wojny zaczęła znacznie zwiększać swój potencjał militarny, służy realizacji najważniejszego celu strategicznego Stanów Zjednoczonych. Jeśli potencjał Europy będzie na tyle silny, że Putinowi nie będzie się kalkulowało nas zaczepiać, to w konsekwencji pozwoli to Amerykanom przenieść wysiłek strategiczny z Europy do Azji i uzyskać dzięki temu swobodę strategiczną
– Przypomnę, że jeszcze 2 czy 3 lat temu Chiny bardzo liczyły na wsparcie Rosji w regionie Azji. Teraz Rosja związana wojną w Europie, przestała być graczem strategicznym w tamtym regionie. Nie ma szans na to, żeby w jakikolwiek sposób mogła wesprzeć Chiny, choćby absorbując Japonię poprzez Wyspy Kurylskie – dodaje Skrzypczak.
To, na jakich warunkach i kiedy skończy się wojna, zależy głównie od Stanów Zjednoczonych. A polityka USA wobec Rosji wskazuje, że Waszyngton chciałby, aby trwała jak najdłużej, wyniszczając Rosję. Chodzi o to, żeby Rosja tej wojny nie wygrała, a Ukraina jej nie przegrała.
Stąd zdaniem George’a Barrosa, amerykańskiego analityka, autora raportu o polityce USA wobec Rosji, opracowanego dla Instytutu Studiów nad Wojną, Waszyngton zakazuje Ukrainie używania broni dostarczonej przez USA na terytorium Federacji Rosyjskiej, co poważnie zagraża zdolności Ukrainy do obrony przed ponowną inwazją transgraniczną.
Zdaniem Barrosa Ukraina nie zdoła bronić swoich pozycji na linii frontu przed rosyjskimi bombami szybującymi, dopóki nie będzie w stanie przechwycić rosyjskich samolotów w rosyjskiej przestrzeni powietrznej za pomocą systemów obrony powietrznej pochodzących z USA.
Rosyjskie samoloty mogą uderzać w cele na Ukrainie w nieskończoność, nie opuszczając swojej przestrzeni powietrznej. Wykorzystanie przez Rosję rosyjskiej przestrzeni powietrznej do tych ataków podkreśla pilną potrzebę zapewnienia przez USA większej liczby środków obrony powietrznej dalekiego zasięgu i umożliwienia Ukraińcom wykorzystania ich do przechwytywania rosyjskich samolotów w rosyjskiej przestrzeni powietrznej.
Według analityków ISW Putin od dawna próbował osiągnąć dwa odrębne cele – rozbić NATO i przejąć pełną kontrolę nad Ukrainą. Nie postrzega on NATO ani Zachodu jako siły, która mogłaby przeciwstawić się jego ambicjom na Ukrainie.
Analitycy uważają, że zachodnie dyskusje na temat konieczności znalezienia dyplomatycznego rozwiązania konfliktu przy założeniu, że Rosja jest w impasie, są głęboko błędne. Format zawieszenia broni lub negocjacji zamrażający konflikt wzdłuż obecnych linii, które są o wiele korzystniejsze dla Rosji niż linie sprzed 2022 r., będzie w oczach Putina niczym więcej niż rodzajem układu Mińsk III. Nowym mechanizmem, za pomocą którego można kontynuować realizację tych samych celów. Taki „pokój” nie będzie wcale pokojem. Będzie po prostu okazją dla Rosji do odbudowania swojej potęgi militarnej i gospodarczej przed podjęciem kolejnych działań zbrojnych.
Dalsze plany i działania?
Amerykanie wznowili pomoc dla Ukrainy. Płynie też ona cały czas z Europy i innych krajów zachodnich. Można jednak zauważać moment wyczekiwania na to co dalej, związany z kampanią wyborczą w USA. Dziś jedno wydaje się pewne. To czy i w jaki sposób zakończy się wojna rosyjsko-ukraińska rozstrzygnie się już za kilka miesięcy, bez względu na to, kto zostanie prezydentem Stanów Zjednoczonych.
Wydaje się, że nie ma innej drogi do prawdziwego pokoju niż pomoc Ukrainie w zadaniu Rosji jednoznacznej klęski militarnej, a następnie pomoc w odbudowie Ukrainy w armię i społeczeństwo tak silne i odporne, żeby żaden przyszły rosyjski przywódca nie dostrzegał okazji, takiej jak te, które Putin błędnie spostrzegał w 2014 i 2022 roku.
Ta droga jest możliwa do osiągnięcia, jeśli skonsolidowany Zachód zobowiąże się do wspierania Ukrainy w długotrwałym wysiłku.
Ale czy tak samo uważają za oceanem? Jaką ścieżkę wybiorą Amerykanie w nadchodzących wyborach – dowiemy się już niebawem.
