„Jastrząb” gotowy na łowy bezzałogowców – Hertz pokazał swój „bicz na drony”

HERTZ - system antydronowy HAWK
Przez dekady największą konkurencją dla państwowych zakładów produkujących na potrzeby wojska były zakupy za granicą. Prywatne firmy zbrojeniowe pozostawały w niełasce, choć były i wciąż są kilkukrotnie efektywniejsze od państwowych. Rząd obiecuje, że to się właśnie zmienia.

W ostatnich latach wydawało się, że niechęć rządzących wobec firm prywatnych w sektorze zbrojeniowym trochę zmalała. Przykładem choćby Grupa WB, od której Ministerstwo Obrony Narodowej (MON) kupiło m.in.100 sztuk amunicji krążącej Warmate, choć zapowiadano tysiąc, a także drony rozpoznawcze FlyEye, a niedawno bezzałogowe systemy poszukiwawczo-uderzeniowe GLADIUS.

Dzieje się tak zapewne dlatego, że państwowe firmy od lat nie mogą sobie poradzić z uruchomieniem produkcji dronów, jak chociażby tych w programie Orlik, które miały trafić do wojska w 2021 r. Nie ma ich do dziś, jest za to śledztwo służb, które wskazuje jako przyczyny opóźnia realizacji projektu m.in. brak nadzoru nad zakupami w spółkach Polskiej Gruby Zbrojeniowej (PGZ), niegospodarność i nepotyzm.

Prywatna firma Teldat także dostała zamówienia na kompleksowe systemy wsparcia dowodzenia działaniami wojsk i łączności – teleinformatyczny system zarządzania walką JAŚMIN. Nadal jednak są to wyjątki od reguły. Przysłowiowy kwiatek do kożucha. Produkty prywatnych firm, także tych, które nie pracują w sektorze zbrojeniowym, ale mają ciekawe oferty dla wojska, wciąż bardziej znane i cenione są za granicą niż w kraju.

Kupiono wprawdzie kilkanaście systemów antydronowych SKYctrl. od gdyńskiej firmy APS (Advanced Protection Systems), ale to zaledwie kropla w morzu potrzeb.

Sygnałem, że deklaracje resortu obrony o większym udziale firm prywatnych w zakupach dla wojska oraz zwrócenie większej uwagi nie tylko na zakup dronów, ale również na realizację strategii antydronowej, był z pewnością niedawny pokaz tego rodzaju systemów zielonogórskiej firmy Hertz New Technologies na poligonie w Zielonce pod Warszawą.

Hertz to firma z sektora produkcji systemów antydronowych, długo ignorowanych przez MON. Drony, zanim się stały groźną bronią, traktowane były jak zabawki. O systemach do ich zwalczania nikt nawet nie myślał. I to nie tylko w naszym wojsku.

John Hill, urzędnik Pentagonu odpowiedzialny za przestrzeń kosmiczną i obronę przeciwrakietową przyznał, że Amerykanie wzięli sobie trochę urlopu, jeśli chodzi o zagrożenie ze strony dronów, które przez długi czas bagatelizowano i dopiero teraz nadrabiają zaległości. Wiliam La Plante, zastępca sekretarza obrony przyznał, że Stany Zjednoczone muszą gwałtownie rozwinąć technologie przeciwdronowe i zwiększyć produkcję takich systemów.

Do takich rozwiązań skłoniły USA m.in. doświadczenia z wojny w Ukrainie, kiedy kilka z 31 przekazanych Ukrainie czołgów Abrams zostało zniszczonych przez powietrzne bezałogowce. Czołgi warte 10 mln dolarów zniszczyły drony, których wartość nie przekraczała kilku tysięcy dolarów.

Dzwonkiem alarmowym był też atak rakietowy jemeńskiego ugrupowania Huti, które prostymi rakietami zaatakowały na morzy Czarnym i w Zatoce Adeńskiej nie tylko statki handlowe, ale nawet okręty wojenne, w tym amerykański lotniskowiec. Ataki Huti udały się o tyle, że ceny wysyłki kontenera statkami tym szlakiem wzrosły aż o 45% – do 5.000 dolarów.

Zrozumiano również, że nie ma sensu strącanie coraz mniejszych i tańszych dronów komercyjnych, które można kupić za kilkaset dolarów w sklepach, przy pomocy rakiet przeciwlotniczych wartych kilka milionów dolarów, czy nawet tych wystrzeliwanych z samolotów, które kosztują też ok. 100.000 dolarów.

To nie tylko nieekonomiczne, ale i nieefektywne. Rozwiązanie problemu cały czas było w zasięgu ręki. To proste i niedrogie systemu antydronowe, które do walki z powietrznymi bezzałogowcami oraz amunicją krążącą nadają się najlepiej. Stąd systemy te robią furorę nie tylko na froncie w Ukrainie, gdzie Rosjanie używają ich masowo, a Ukraińcy wciąż proszą o więcej.

Już prawie dekadę temu Hertz zaczął inwestować w rozwiązania antydronowe

Hertz, to jedna z tych firm, która w czasie, gdy większość armii i producentów uzbrojenia przesypiała rewolucję dronową, wykorzystała rodzącą się niszę do zdynamizowania swojego rozwoju.

Historia spółki zaczęła się w 1989 r., gdy jej założyciel Zygmunt Rafał Trzaskowski uznał, że najpewniejszą drogą do budowania zyskownego biznesowo start-upu jest wejście w niszowe, opóźnione na krajowym rynku, innowacyjne technologie. Powstała spółka najpierw projektowała alarmy i zabezpieczenia obiektów wojskowych oraz systemy satelitarne monitorowania pojazdów.

Kamieniem milowym w rozwoju firmy było wejście Polski do NATO. Firma poszerzyła wówczas swoje portfolio m.in. o sprzedawane modernizowanej armii nowoczesne systemy łączności. W 2003 r. Hertz dostarczył polskiemu wojsku przenośne terminale GPS wykorzystywane podczas misji w Iraku.

Hertz jest też jedną z czterech firm na świecie, które produkują nawigację satelitarną GPS, zabezpieczoną natowskimi wojskowymi modułami kryptograficznymi. Są w nie wyposażone m.in. Rosomaki oraz tureckie drony TB2 Bayraktar.

– Od 1994 roku uczestniczyłem w różnych komitetach natowskich dotyczących systemów wojskowej nawigacji. Dzięki temu w 2004 r. zostaliśmy zaproszeni przez rząd USA i Pentagon do zaprezentowania naszego polskiego rozwiązania wojskowego GPS – opowiada Zygmunt Trzaskowski, prezes i założyciel spółki Hertz New Technologies.

– Jego ocena była taka, że dostaliśmy wiatr w żagle, ponieważ mówiąc w skrócie Amerykanie zobaczyli coś czego nie mieli, a bardzo tego potrzebowali. Zostaliśmy wówczas włączeni do ścisłej współpracy z firmami rządowymi USA. Okazało się, że nasi inżynierowie potrafią zaskoczyć. Chciałbym podkreślić ich wyjątkową wagę w naszych projektach – podkreśla prezes.

Już prawie dekadę temu Hertz zaczął szukać nowej niszy, inwestując w rozwiązania antydronowe. I znowu trafił w dziesiątkę.

 

– Pierwszy system HAWK (Jastrząb) powstał w firmie w 2015 roku. Wówczas produkowaliśmy ten system z myślą o ochronie obiektów infrastruktury krytycznej, czyli lotnisk, rafinerii, elektrowni, a także imprez masowych przed incydentami z użyciem dronów. Sprawdził się on również w więziennictwie, gdzie masowym zjawiskiem stało się dostarczanie za pomocą dronów narkotyków – opowiada portalowi SektorObronny.pl Zygmunt Trzaskowski.

Z czasem zielonogórska spółka stała się jednym z ważnych graczy na rynku broni w tym segmencie. Największy wpływ na to miała wojna w Ukrainie. Widać to choćby po wynikach finansowych. W 2021 r. sprzedaż firmy wyniosła 2,7 mln zł. Dwa lata później spółka tyle miała samego zysku EBIDA, a przychody przekroczyły ponad 12,2 mln zł.

Systemy HAWK są używane do ochrony gdańskiego Naftoportu. Firma wdrożyła swój system również w porcie lotniczym Zielona Góra – Babimost. Wykorzystywane są także w policji. Między innymi Komenda Wojewódzka Policji w Szczecinie wykorzystała je podczas finału regat „The Tall Ships Races 2017”. Z kolei Komenda Wojewódzka Policji w Gdańsku używała je podczas finałowego meczu Ligi Europy UEFA rozgrywanego na stadionie Arena Gdańsk w maju 2021 r.

System wykrywa wszystko, co porusza się w powietrzu – potrafi to sklasyfikować i może zneutralizować

Najważniejszym testem dla tych systemów okazała się wojna w Ukrainie. Rosyjska armia masowo wykorzystuje drony, ale również systemy do ich zwalczania. Efekt był taki, że Ukraina zaczęła tracić miesięcznie nawet do 10.000 dronów.

Systemy Hertza trafiły na wyposażenie ukraińskich żołnierzy i są wykorzystywane do namierzania i neutralizowania niekinetycznego nie tylko dronów komercyjnych, ale również zaawansowanych dronów wojskowych, m.in. irańskich bezałogowców kamikaze typu Shahed.

Więcej o zaletach systemu HAWK mówił podczas pokazu na poligonie w Zielonce Ryszard Miadziołko, architekt IT w Hertz. Podkreślił, że są jedyną firmą w Polsce, która opracowała i produkuje system neutralizacji ręcznej, czyli w uproszczeniu elektroniczną broń ręczną.

– HAWK wykrywa wszystko, co porusza się w powietrzu, potrafi to sklasyfikować i może zneutralizować cel podczas lotu. Umożliwia nie tylko wykrycie drona, określenie jego pozycji i prędkości lotu, ale także ustalenie pozycji jego operatora. Jest skuteczny jako ochrona zarówno przed pojedynczym dronem, jak i ich rojem – podkreśla Ryszard Miadziołko.

HAWK - ręczny neutralizator bezzałogowców

fot. INFO FOTO FACTORY/Michał Moskalewicz

 

Sercem systemu jest system zarządzania i kontroli C2, który działa w oparciu o unikatowe, nawet w skali światowej, oprogramowanie. Wyposażone jest ono w algorytmy fuzji danych, a także automatycznego, inteligentnego przydzielania zasobów neutralizacyjnych, które umożliwiają wiarygodną klasyfikację wykrytego drona jako intruza oraz jego natychmiastową neutralizację.

Tym, co szczególnie wyróżnia tę broń na tle innych systemów antydronowych jest spoofing, rewolucyjne rozwiązanie skuteczne przeciwko wszystkim bezzałogowym statkom powietrznym wyposażonym w odbiorniki Globalnego Systemu Nawigacji Satelitarnej (ang. Global Navigation Satellite System – GNSS). Spoofing w tym przypadku podstawia w promieniu 3 km fałszywe informacje satelitarne.

HAWK może neutralizować obiekty poprzez zagłuszanie częstotliwości komunikacji drona z operatorem i zmuszanie go do lądowania lub odesłanie do operatora, który traci nad nim całkowicie kontrolę, albo poprzez oszukanie systemu jego nawigacji GNSS, uniemożliwiając pozycjonowanie dronów, zmieniając informacje o pozycji oraz wysokości.

Operator systemu HAWK może zneutralizować drona z odległości nawet półtora kilometra. W przypadku stacjonarnego jammera zasięg wynosi do 10 km. Urządzenie charakteryzuje się dużym zasięgiem neutralizacji do 1,7 km, długim czasem ciągłego działania – do 60 minut – oraz niską wagą ok. 3,5 kg. Może być w wersji stacjonarnej lub mobilnej. Działać w ruchu, zarówno na lądzie, jak i na morzu. W tym przypadku sensory i neutralizatory są na stałe zabudowane na pojeździe lub jednostce pływającej.

– Jedną z ważnych zalet tych systemów jest wielosensorowość. HAWK posiada cztery technologie detekcji, w tym jedną aktywną i trzy pasywne, oraz wielopoziomowy system neutralizacji, składający się z sześciu wdrożonych już technologii. To daje możliwość skutecznego wyskalowania systemu pod względem zastosowania indywidualnie do danego obiektu – dodaje Ryszard Miadziołko.

Łączenie technologii aktywnej i pasywnej w wykrywaniu i śledzeniu dronów jest sprawą kluczową

– Często rozmawiamy z żołnierzami armii ukraińskiej czy izraelskiej. Częściej niż z polskimi. Przepisy w Polsce ograniczają bowiem nasze możliwości, mamy za to dużą swobodę we współpracy z innymi armiami. Żołnierze izraelscy powiedzieli nam, że w ciągu pięciu minut od włączenia radaru mogą się spodziewać rakiety. Dlatego rzadko używają radarów do wykrywania dronów na polu walki – opowiada prezes Trzaskowski.

Stąd taka waga pasywnych możliwości detekcji, które pozwalają na uniknięcie ataku wroga.

HAWK jest również w stanie działać autonomicznie, bez operatora. W momencie przekroczenia przez obcy dron określonej przez operatora strefy rozlega się system alarmowy. System może sam, po kolei włączać różne technologie neutralizacji.

System HAWK wykrywa między innymi amunicję krążącą

fot. INFO FOTO FACTORY/Michał Moskalewicz

Wnioski wynikające z wykorzystywania systemów Hertza na froncie w Ukrainie posłużyły firmie do dalszego rozwoju i udoskonalenia broni antydronowej. Z myślą o siłach zbrojnych HAWK oferuje również możliwość zwalczanie dronów poprzez energię skierowaną, która skutecznie zakłóca elektronikę drona, neutralizując zagrożenie. Efektywny zasięg urządzenia wynosi 2,5 km. Takie systemy są znacznie bardziej odporne na zakłócenia przeciwnika.

Ważną zaletą urządzenia jest też możliwość wykrywania dronów w technologii stealth, czyli o obniżonej wykrywalności radarowej. System może być zintegrowany z działkiem K1200 o szybkostrzelności 50 pocisków na sekundę o zasięgu 1,2 km, które jest w pełni zintegrowane z systemami wykrywania, co umożliwia automatyczne zwalczanie celu. To rozwiązanie jest wykorzystywane głównie przeciwko dronom uzbrojonym w ładunki wybuchowe, jak np. Shahedy.

Jednym z nowatorskich rozwiązań Hertza jest dron przechwytujący Flying Spider, wyposażony w dwa wyrzutniki siatki, które pozwalają na skuteczne przechwycenie celu i zabranie go w sposób kontrolowany poza strefę chronioną.

– Jeżeli przejęty bezzałogowiec nie przekracza wagi 20 kg, nasz dron złapie go w sieć i wyniesie poza strefę chronioną. Jeżeli jest cięższy, system bezpieczeństwa uruchamia specjalny spadochron, który osiada wraz z przejętym dronem na ziemi, może go też w każdej chwili zrzucić, odczepiając siatkę, w którą wplątał się przechwycony dron – wyjaśnia prezes Trzaskowski.

Polska nie jest przygotowana na zagrożenia niesione przez drony. Ukraina pokazuje, że każdy większy sprzęt, np. systemy obrony powietrznej, ale też czołgi czy armatohaubice są w zasadzie bezbronne wobec małych, latających nisko i wolno, tanich bezzałogowców.

Ten problem dotyczy nie tylko armii, ale również większości obiektów ważnych z punktu widzenia bezpieczeństwa kraju pozbawionych ochrony przed zagrożeniami z powietrza. To obiekty energetyczne, paliwowe, porty i lotniska, a także obiekty strategiczne dla funkcjonowania państwa, w tym wojskowe. Polska musi zacząć poważnie przygotowywać się do przeciwdziałania dronom. Dobra wiadomość jest taka, że mamy skuteczne rozwiązania – produkowane w Polsce – jedne z najnowocześniejszych na świecie systemy antydronowe.

Takim rozwiązaniem są m.in. jedne z najnowocześniejszych na świecie systemów antydronowych HAWK, które już chronią obiekty infrastruktury krytycznej.

– Dzięki stałemu rozwojowi i wprowadzaniu kolejnych rozwiązań technicznych i technologicznych, HAWK staje się jednym z najbardziej potrzebnych systemów zwalczania bezzałogowców. Posiadany potencjał technologiczny i doświadczona kadra inżynierska pozwalają zadeklarować gotowość włączenia się z naszymi systemami w program przebudowy i modernizacji naszej armii – zapewnia Zygmunt Trzaskowski.

Cezary Atelak

dziennikarz, freelancer
Data publikacji:
lipiec 2024
Udostepnij:
Suwerenność technologiczna i długofalowe inwestycje w rozwój kadr – to gwarancje rozwoju i innowacyjności polskiego przemysłu obronnego

Suwerenność technologiczna i długofalowe inwestycje w rozwój kadr – to gwarancje rozwoju i innowacyjności polskiego przemysłu obronnego

Od systemów dowodzenia dla Marynarki Wojennej po ochronę infrastruktury krytycznej i zaawansowane technologie dla obrony powietrznej – Ośrodek Badawczo-Rozwojowy Centrum Techniki Morskiej, powszechnie znany w środowisku ekspertów jako CTM, od ponad 40 lat stanowi kluczowy filar polskiego przemysłu obronnego. W rozmowie z prezesem Marcinem Wiśniewskim przyglądamy się ewolucji firmy, roli suwerenności technologicznej, wyzwaniom związanym z kształceniem nowych kadr oraz globalnym ambicjom CTM. Jakie znaczenie dla bezpieczeństwa Bałtyku ma projekt Cyfrowy Bałtyk? Jakie innowacje firma rozwija w obszarze bezzałogowych systemów morskich i powietrznych? Jak CTM włącza się w program Wisła i współpracę z NATO? Odpowiedzi na te między innymi pytania można znaleźć właśnie czytając wywiad lub oglądając go w wersji wideo, do której odesłanie znajduje się poniżej!

Izraelskie rozwiązania dla bezpieczeństwa i obronności to sprawdzony w boju asortyment – teraz Izrael chce zainteresować nimi Polskę

Izraelskie rozwiązania dla bezpieczeństwa i obronności to sprawdzony w boju asortyment – teraz Izrael chce zainteresować nimi Polskę

Izraelskie firmy z sektora obronnego zaprezentowały w Warszawie swoją ofertę produktów, którą mogą być zainteresowane polskie Siły Zbrojne, Straż Graniczna i inne służby odpowiedzialne za obronność i ochronę obiektów strategicznych podczas konferencji „Defense and Homeland Security Conference”, zorganizowanej przez IMPROVATE Group z Izraela oraz polską firmę JJB Defence ze Szczecina. Podczas panelu eksperckiego, który był również elementem konferencji, dyskutowano między innymi na temat wykorzystania zaawansowanych technologii we współczesnych działaniach wojennych. Wnioski z konferencji – w kwestiach bezpieczeństwa i obronności musimy przewidywać nieprzewidywalne.

Fabryka Broni kończy rekordowy rok – a przed nią dynamiczny rozwój, innowacje i realizacja strategicznych kontraktów

Fabryka Broni kończy rekordowy rok – a przed nią dynamiczny rozwój, innowacje i realizacja strategicznych kontraktów

Miniony 2024 rok długo będzie pamiętany w Fabryce Broni „Łucznik” – Radom. Pod choinkę, tuż przed świętami, radomska spółka dostała rekordowy kontrakt wart ponad 1 mld zł. Fabryka w Radomiu dostarczy za te pieniądze armii karabiny, granatniki i pistolety. Aby wywiązać się z zamówienia, które ma zostać zrealizowane do 2029 roku spółka rozbudowuje zakład.

Sektor Obronny
Przegląd prywatności

Ta strona korzysta z ciasteczek, aby zapewnić Ci najlepszą możliwą obsługę. Informacje o ciasteczkach są przechowywane w przeglądarce i wykonują funkcje takie jak rozpoznawanie Cię po powrocie na naszą stronę internetową i pomaganie naszemu zespołowi w zrozumieniu, które sekcje witryny są dla Ciebie najbardziej interesujące i przydatne.