Sto sekund dzieli nas od atomowej apokalipsy

Stany Zjednoczone Sa Drugim Krajem Pod Względem Posiadanej Liczny Głowic Atomowych Fot Shutterstock (1)
Od pierwszych dni agresji na Ukrainę, broń jądrowa wróciła do gry. Rosja zaczęła szantażować Zachód jej użyciem. Putin robi to skutecznie do dziś, umiejętnie dawkując strach. Przez to Kijów dostaje dobre rady, by nie atakować celów w głębi Rosji, a nie dostaje rakiet dalekiego zasięgu. Zegar zagłady ostrzega przed nuklearnym zagrożeniem.

Zacznijmy nietypowo. Informacje i opinie, jakie zebraliśmy na temat rosyjskiego szantażu atomowego Zachodu pokazują, że wojna w Ukrainie – paradoksalnie – potwierdza prawdę, że siła odstraszająca broni atomowej wciąż działa. Nikt jej nie chce użyć, co Rosjanie, jeśli nawet bałamutnie, od czasu do czasu oficjalnie deklarują. Druga prawda jest taka, że Putin potrafi przekonująco grać na nerwach i lękach zachodnich społeczeństw, umiejętnie dawkując strach w coraz większych porcjach. I póki co odnosi oczekiwane rezultaty.

Amerykanie i Europejczycy, których potencjał przemysłowy, finansowy i militarny przewyższa wielokrotnie rosyjski, pamiętają słowa szefa unijnej dyplomacji Josepa Borrella, który w jednym z wywiadów powiedział, że Rosja jest „ekonomicznym karłem” i przypomina stację benzynową, której właściciel ma bombę atomową.

Politycy i komentatorzy, także polscy, uspakajają, że nie ma sensu straszyć ludzi wojną, bo to niczemu dobremu nie służy, za to wpisuje się w narrację Putina. Ich zdaniem III wojna światowa nam nie grozi, jesteśmy w NATO, zbroimy się na potęgę i zwiększamy siłę odstraszania. Prezydent Rosji blefuje, chce tylko zastraszyć Zachód. Do tego amerykański wywiad potwierdza, że nie dostrzega żadnych sygnałów wskazujących na przygotowania Rosji do użycia broni jądrowej. Z drugiej jednak strony prezydent USA Joe Biden oświadcza, że od czasu kryzysu kubańskiego nigdy nie staliśmy tak blisko katastrofy jak dziś i przestrzega, że z użyciem broni atomowej Putin nie blefuje.

Naukowcy z Uniwersytetu Chicagowskiego już w 2021 r. prorokowali, że według wskazań słynnego symbolicznego zegara zagłady, ze względu na zagrożenie wywołane zmianami klimatycznymi i bronią nuklearną, od katastrofy dzieli nas zaledwie sto sekund. To o 20 sekund mniej niż w styczniu 2020 r. i o przeszło kwadrans mniej, niż w początkach lat dziewięćdziesiątych XX wieku. Eksperci alarmowali również, że coraz trudniej jest wypracować mechanizmy kontroli związane z tą straszną bronią.

„Atomowa triada” wciąż dla wybranych

Przypomnijmy w skrócie jak atomem gra z Zachodem Rosja. Najpierw prezydent Władimir Putin zapewniał, że Rosja jest technicznie gotowa do wojny nuklearnej, ale nie zamierza użyć broni jądrowej podczas konfliktu zbrojnego na Ukrainie. Wcześniej jednak zagroził, że kto wystąpi przeciw Rosji lub będzie sprzeciwiał się temu, co robi, poniesie straszliwe konsekwencje. Do tego stawiał rosyjskie siły nuklearne w stan gotowości.

Kremlowscy propagandyści nawoływali do użycia broni jądrowej w Ukrainie, straszyli Berlin i Londyn potężnym uderzeniem atomowym za popieranie Ukrainy. Użyciem taktycznej broni jądrowej szantażował Zachód także Putin.

– Chciałbym przypomnieć, że nasz kraj dysponuje rozmaitymi środkami rażenia, a niektóre są bardziej nowoczesne niż te, jakimi dysponuje NATO. Jeśli integralność terytorialna naszego państwa będzie zagrożona, z pewnością użyjemy wszystkich dostępnych nam środków, by bronić Rosji i naszych obywateli – postraszył Putin świat.

Na początku 2024 r. prezydent Rosji chwalił się, że 95% rosyjskich strategicznych sił nuklearnych zostało zmodernizowanych, a siły powietrzne właśnie odebrały dostawę czterech nowych naddźwiękowych bombowców zdolnych do przenoszenia broni jądrowej. Niedawno przekonywał, że „atomową triadę” posiada obecnie tylko Rosja i Ameryka. Do tego Rosja góruje pod tym względem nad Zachodem. Chwalił się udanym testem rakiety manewrującej nowego typu Buriewiestnik, wyposażonej w silnik jądrowy, czyli o nieograniczonym zasięgu, a także najnowszymi międzykontynentalnymi pociskami balistycznymi Sarmat (Szatan).

Koncepcja „triady nuklearnej”, która powstała w latach 60. XX, zakłada bowiem użycie strategicznej broni jądrowej przez trzy niezależne komponenty: lądowe międzykontynentalne rakiety balistyczne, rakiety balistyczne rozmieszczone na okrętach oraz przenoszone przez bombowce strategiczne.

Czy Putin demonstruje swoją jądrową potęgę odstraszania? Z Pewnością. Tyle, że Zachód wcale się nie pali do wojny jądrowej, a to Rosja wywołała największy światowy kryzys kubański, gdy po raz pierwszy po II wojnie świat stanął na progu nuklearnej zagłady.

Trudniej dziś całkowicie wykluczyć scenariusz pesymistyczny

Trzeba jednak wziąć pod uwagę fakt, że gdyby Rosja chciała doprowadzić do atomowego kataklizmu na Ukrainie, nie musiałaby nawet używać broni jądrowej. Na terytorium Ukrainy jest aż 15 reaktorów atomowych w czterech lokalizacjach. Atak na nie, nawet bronią konwencjonalną, mógłby wywołać zagrożenie radioaktywne.

To też straszak Putina. Zagrożenie atomowe ze strony Rosji rośnie wraz z eskalacją wojny na Ukrainie, już okrzykniętej największym konfliktem od II wojny światowej.

Po ponad dwóch latach od rosyjskiej agresji, wojna dwóch państw, szybko zmieniła się z w starcie Rosji ze „zdegenerowanym” Zachodem. Kremlowscy propagandyści przekonują, że nie walczą już z Ukrainą, ale z całym NATO.

Analitycy twierdzą, że to propagandowe zabiegi, mające usprawiedliwić brak większych sukcesów w wojnie z Ukrainą, ale nie zmienia to faktu, że wojna Rosji z NATO z użyciem broni jądrowej, to najgorszy ze strachów Europejczyków i świata. Dlatego prezydent Rosji „pompuje” go co jakiś czas, szantażując Zachód jej użyciem. W efekcie przekonanie, że nikt nie odważy się na użycie broni nuklearnej, z jakim żyliśmy jeszcze 3 lata temu – nie wyobrażając sobie nawet, że może się znaleźć szaleniec, który chciałby doprowadzić do zniszczenia świata –nie jest już tak powszechne.

Nadzieja, że taki scenariusz się nie spełni nadal zdecydowanie góruje, ale trudniej dziś całkowicie wykluczyć scenariusz pesymistyczny. Obawa, że Rosja przyparta do muru może zdecydować się na jakiś szaleńczy ruch, wciąż tkwi z tyłu głowy zachodnich przywódców.

Procedury użycia pocisków strategicznych z głowicami jądrowymi mają wiele zabezpieczeń

Czy to znaczy, że obecne kryzysy, które świat sobie zafundował, muszą doprowadzić nas do Armagedonu?

Eksperci uspakajają, że to tylko sterowane straszenie, celowe prowokowanie przez Kreml napięć, czyli blef i dezinformacja, powszechnie używane narzędzia polityki międzynarodowej nie od dziś. Nie zmienia to faktu, że broń jądrowa nie straciła na znaczeniu. Wciąż rozbudowywane są jej arsenały, modyfikowane strategie i sposoby użycia, mimo że jest już jej na świecie tyle, że wystarczyłoby do kilkakrotnego zniszczenia Ziemi.

Do tego strategie – zarówno rosyjska, jak i amerykańska – dopuszczają użycie broni jądrowej nie tylko w przypadku konfliktu nuklearnego, lecz także w odpowiedzi na atak z użyciem sił konwencjonalnych, gdyby okazało się, że konflikt pochłonąłby znaczną liczbę ofiar bądź groziłoby ważnym interesom strategicznym państwa.

Niedawno ujawniono tajne rzekomo zapisy rosyjskich procedur użycia broni jądrowej, które nie wykluczają jej zastosowania także w innych wypadkach, nawet jeśli Rosja nie zostanie zaatakowana. Może to być celowy przeciek, by postraszyć Zachód, że Putin przyparty do muru może użyć także tej broni.

Według specjalistów nie byłoby to takie proste. Rosyjskie procedury użycia pocisków strategicznych z głowicami jądrowymi mają wiele zabezpieczeń. Są na tyle złożone, że wystrzelenie takiej rakiety przez przypadek lub dlatego, że ktoś się zbuntował, jest praktycznie niemożliwe. Do tego stopnia, że nawet prezydent Rosji nie może sam, z własnej woli, uruchomić procedury startowej. Kody startowe pocisków balistycznych ma Sztab Generalny. Prezydent powiadamia sztab o swojej decyzji i to on wydaje rozkazy do jej użycia. Jest jeden wyjątek. Prezydent może podjąć taką decyzję w sytuacji, gdy Rosja zostanie zaatakowana i zniszczone zostaną kanały dowodzenia i łączności.

Inaczej jest w przypadku użycia taktycznej broni jądrowej. W tym przypadku proces decyzyjny jest uproszczony. Aby odpalić taki pocisk z ładunkiem jądrowym niewielkiej mocy, wystarczy zbuntowany czy zdesperowany dowódca dywizjonu czy baterii artylerii klasycznej lub rakietowej. Jeśli takie pociski dostanie.

Tylko czy w czasie wojny, przy nieograniczonej władzy Putina, te bezpieczniki na pewno zadziałają?

Strategiczna i taktyczna broń atomowa

Wyjaśnijmy, czym strategiczna broń atomowa różni się od taktycznej broni atomowej. Jak wyglądają obecnie arsenały tych broni mocarstw atomowych? Według dostępnych, niepełnych i na pewno nie do końca prawdziwych danych, potencjały Rosji i USA, jeśli chodzi o strategiczną broń atomową, są w miarę porównywalne.

Broń strategiczna to pociski międzykontynentalne o dużym zasięgu, mogące przenieść głowice atomowe o wielkiej sile niszczącej, liczonej w setkach kiloton na odległość 5 tys. km i więcej. Przypomnijmy, że bomba Little Boy, która zniszczyła Hiroszimę, miał moc ok. 16 kiloton.

Taktyczna broń jądrowa krótkiego i średniego zasięgu to zasięg od 500 do 5,5 tys. km oraz niewielki (od kilku do kilkudziesięciu kiloton) ładunek. W tej broni Rosja jest potęgą. Szacuje się, że ma od 2 do 6 tys. takich głowic. W arsenale amerykańskim jest ich od 500 do 1000 szt., w tym ok. 200 rozmieszczonych w bazach krajów NATO w Europie.

Ocenia się, że wybuch dziesięciokilotonowej bomby atomowej stworzyłby krater o głębokości 20 m, a w promieniu 1,5 km zginęłoby ponad 50 tys. ludzi. Osoby znajdujące się poza tym zasięgiem zostałyby napromieniowane i poparzone.

Według najnowszych danych broni nuklearnej wciąż przybywa

Niebezpieczne jest to, że wielkość światowego potencjału nuklearnego wciąż rośnie. Tak też będzie w nadchodzących latach. Sztokholmski Międzynarodowy Instytut Badań nad Pokojem (SIPRI) alarmuje, że jest to pierwszy taki przypadek od zakończenia zimnej wojny. Państwa, które dysponują tą najbardziej śmiercionośną bronią wydały na nią w 2021 r. 82,4 mld dol., czyli o 6,4 mld dol. więcej niż rok wcześniej.

Stany Zjednoczony prawie 30 mld dol. przeznaczyły na modernizację broni i infrastruktury nuklearnej w tym na naziemne strategiczne środki odstraszania, bombowiec B-21, broń dalekiego zasięgu typu Stand Off, okręt podwodny klasy Columbia.

Chiny wydają na broń atomową 4% swoich wydatków na siły zbrojne, a rosyjskie wydatki na systemy broni jądrowej stanowiły około 13% wszystkich wydatków obronnych w latach 2010–2016, a w ostatnich latach znacznie wzrosły. Szacuje się, że obecnie mogą wynosić ok. 10 mld dol.

Oczywiście po wybuchu wojny na Ukrainie te sumy mogą być wyższe. Podobnie jak dane dotyczące liczby głowic jądrowych, którymi dysponują mocarstwa. Tymi danymi nikt się oficjalnie nie chwali. Dlatego do informacji na ten temat, trzeba podchodzić z rezerwą.

Co zatem wiemy z publikowanych oficjalnie danych, które zresztą też się często różnią? Według Stockholmskiego International Peace Research Institute, aktualnie na świecie broń nuklearną posiada dziewięć państw. Są to: Stany Zjednoczone, Rosja, Indie, Pakistan, Wielka Brytania, Francja, Chiny, Izrael oraz Korea Północna. Według danych Federation of American Scientist, w 2022 r. na całym świecie było 12.700 głowic jądrowych, z czego niemal 91% (11.807 głowic) w posiadaniu dwóch krajów: USA (ok. 5.600) i Federacji Rosyjskiej (ok. 6.300).

To i tak niewiele w porównaniu z okresem zimnej wojny. Wówczas, przed porozumieniem o ich redukcji, największym, arsenałem głowic nuklearnych dysponował ZSRR. Miał ich ponad 39.000, Amerykanie ok. 32.000.

Według najnowszych danych broni nuklearnej wciąż przybywa. Jakim arsenałem mają dysponować wymienione kraje? Obecnie Rosja ma mieć wciąż najwięcej głowic, bo 7.700, Stany Zjednoczone 6.800. Następnie jest Pakistan, który ma mieć 150 i Indie, z niewiele mniejszą liczbą 149 głowic.

Francja ma 300 szt., Wielka Brytania 215, Izrael 80 głowic, Korea Północna 20. Problem jest z oszacowaniem potencjału jądrowego Chin. Szacuje się, że mają one od ok. 200 do 350 głowic. Przewiduje się, że do 2027 r. Państwo Środka będzie miało 700 głowic, a liczbę tysiąca sztuk może przekroczyć w 2030 r.

W statystykach pomijany jest Iran, choć wiele wskazuje, że mimo sankcji może już również posiadać broń jądrowa. Izraelski minister obrony Joaw Galant powiedział po irańskim ataku na Izrael, że Teheran straszy umieszczeniem głowic atomowych na swoich rakietach, które chce wystrzelić na Izrael.

Do obrony mamy amerykańskie system obrony przeciwrakietowe

Przypomnijmy, że zgodnie z traktatem New START (Nowy START) z 2010 r. zarówno Rosja jak i USA mogły mieć do 1.550 głowic, które mogło przenosić po 700 pocisków balistycznych, a także bombowce i okręty, tzw. „triada nuklearna”.

Traktat pozwalał każdemu państwu na dokonanie do 18 inspekcji rocznie, potwierdzających stan rzeczywisty tych sił. Od 2020 r. inspekcje te się nie odbywają. Zostały wstrzymane w związku z pandemią COVID-19. W sierpniu 2022 r. USA chciały inspekcje wznowić, na co nie zgodziła się Rosja. Powodem miały być ograniczenia w ruchu lotniczym dla rosyjskich samolotów nałożone przez USA i sojuszników po inwazji Rosji na Ukrainę, utrudniające dojazd rosyjskich inspektorów do baz w USA. Rok później, w lutym 2023 r. Rosja zawiesiła traktat o redukcji zbrojeń strategicznych.

Polska sąsiaduje z państwem, które dysponuje największym arsenałem jądrowym na świecie. Najwięcej rosyjskich systemów zdolnych do przenoszenia głowic jest rozmieszczonych w obwodach: królewieckim, leningradzkim i murmańskim. Od sierpnia 2023 r. taktyczna broń jądrowa znajduje się również na Białorusi.

Zarówno Warszawa jak i Berlin są w zasięgu rosyjskich Iskanderów o zasięgu co najmniej 500 km z Królewca, gdzie według premiera Donalda Tuska może się znajdować co najmniej 100 głowic jądrowych, jak również z Białorusi.

Na potencjalne uderzenia jądrowe ze strony Moskwy narażone są też państwa bałtyckie, zachodnia część Ukrainy i Słowacja, a częściowo także Czechy, Węgry i Rumunia.

Do obrony mamy amerykańskie system obrony przeciwrakietowej Aegis Ashore w bazach w Polsce i w Rumunii, dwie baterie systemów przeciwrakietowych Patriot oraz systemy krótkiego zasięgu z rakietami CAMM w Polsce oraz 11 baterii Patriot w Niemczech, a także systemy przeciwlotnicze i przeciwrakietowe z krajów partnerskich NATO stacjonujące w naszym kraju oraz na Słowacji.

Wojskowi raczej zgodnie wykluczają użycie przez Rosjan atomowego arsenału strategicznego. To byłby koniec naszego świata. Dla przykładu rosyjska rakieta balistyczna RS-28 Sarmat przenosi 15 głowic jądrowych o wielokroć większej mocy od użytych w Hiroszimie i Nagasaki.

Nie zmienia to faktu, że nie ma dziś realnej szansy na rozbrojenie atomowe. Dla mocarstw broń jądrowa jest atrybutem władzy i elementem gry strategicznej. Dla Rosji zawsze pozostawała ona ostatnim atrybutem mocarstwowości.

Dla Putina odbudowa Rosji, jako mocarstwa, po tym, jak wojna w Ukrainie obnażyła wszystkie słabości „imperium”, to priorytet. Nie zmieni tego przekonania przypięta Rosja etykietka, że to duża stacja benzynowa z bronią atomową. Będziemy nadal żyli pod parasolem nuklearnej zagłady, z nadzieją, że nikt na świecie, tak jak my, nie chce końca naszego świata.

Klaudiusz Kaleta

redaktor naczelny SektorObronny.pl
Data publikacji:
kwiecień 2024
Udostepnij:
Gry wojenne – teoria strategii i prognozowania

Gry wojenne – teoria strategii i prognozowania

W serii analiz opublikowanych w portalu SektorObronny.pl prezentowaliśmy założenia modelu przydatnego do oceny sił poszczególnych armii świata, opartego na obiektywnych, mierzalnych, ilościowych kryteriach, pozwalającego ocenić siłę i możliwości operacyjne dowolnej armii na świecie, a także odkryć, czy ta armia szykuje się realnie do jakiegoś bliskiego czasowo konfliktu zbrojnego. Dzięki niemu udało się prawidłowo odtworzyć i opisać wszystkie konflikty zbrojne toczące się obecnie lub w niedawnej przeszłości, a także – czego wymaga się od każdej poważnej teorii – postawić wiele przewidywań odnośnie do ryzyka wybuchu kolejnych wojen i ich przebiegu, jeżeli wybuchną.
Model ten ignoruje jednak pewien bardzo istotny aspekt. Nie odpowiada na pytanie, co sprawia, że wojny międzypaństwowe raz wybuchają, a kiedy indziej – w bardzo podobnych warunkach – zwaśnione strony dochodzą do porozumienia bez chwytania za oręż. Na analizie tego zagadnienia skupia się autor w niniejszym artykule.

Gen. Stanisław Koziej: Bezpieczeństwo narodowe to zdolność przewidywania zagrożeń i skutecznego reagowania

Gen. Stanisław Koziej: Bezpieczeństwo narodowe to zdolność przewidywania zagrożeń i skutecznego reagowania

Bezpieczeństwo narodowe to nie tylko kwoty i procenty PKB określone w budżecie czy imponujące zakupy sprzętu wojskowego. To przede wszystkim przemyślana strategia, zdolność do przewidywania zagrożeń i skutecznego reagowania. W wywiadzie z generałem brygady w stanie spoczynku prof. Stanisławem Koziejem, byłym szefem Biura Bezpieczeństwa Narodowego, dla portalu SektorObronny.pl, rozmawiamy o rzeczywistym stanie polskiej strategii obronnej, priorytetach w modernizacji armii i pułapkach politycznych, które utrudniają długofalowe planowanie. Generał Koziej opowiada również o tym, jakie powinny być priorytety zakupowe polskiej armii, czy Ukraina powinna być w NATO i Unii Europejskiej i jakie są szanse na szybkie zakończenie konfliktu w Ukrainie przez Donalda Trumpa? Wszyscy parafrazują ostatnio na różne sposoby hasło Billa Clintona „Gospodarka, głupcze!”. Jest już „Edukacja, głupcze!”, „Kultura, głupcze!”, „Obronność, głupcze!”. Czas powiedzieć teraz „Strategia bezpieczeństwa, głupcze!”.

Powietrzna Tarcza Polski – co już mamy i dlaczego wciąż jest tak dużo do zrobienia?

Powietrzna Tarcza Polski – co już mamy i dlaczego wciąż jest tak dużo do zrobienia?

Nie ma ostatnio bardziej popularnego słowa niż bezpieczeństwo. Zwłaszcza w Polsce – która jest największym i najważniejszym krajem wschodniej flanki NATO, za którego wschodnią granicą toczy się najokrutniejszy konflikt zbrojny w Europie od zakończenia II wojny światowej – słowo to odmieniane jest przez wszystkie przypadki. Także motto polskiej prezydencji w Radzie Unii Europejskiej, którą sprawujemy w pierwszej połowie 2025 roku to „Bezpieczeństwo, Europo!”! A kluczowym elementem obrony przed atakiem przeciwnika jest skuteczna obrona przeciwlotnicza i przeciwrakietowa.

Sektor Obronny
Przegląd prywatności

Ta strona korzysta z ciasteczek, aby zapewnić Ci najlepszą możliwą obsługę. Informacje o ciasteczkach są przechowywane w przeglądarce i wykonują funkcje takie jak rozpoznawanie Cię po powrocie na naszą stronę internetową i pomaganie naszemu zespołowi w zrozumieniu, które sekcje witryny są dla Ciebie najbardziej interesujące i przydatne.